Wykładowca to osoba odpowiedzialna za przekazywanie wiedzy studentom - "skarbnica wiedzy", główne źródło informacji, indywidualny przewodnik, mistrz. Student podążą za mistrzem, uczy się przez naśladownictwo, zadaje pytania i otrzymuje odpowiedzi. Proces nauczania odbywa się pod egidą uniwersytetu - elitarnej instytucji stojącej na straży wiedzy.
Ta romantyczna wizja pracy wykładowcy nie do końca się dziś sprawdza (eufemizm). Coś nie działa w tym systemie. Dlaczego? Otóż otaczająca nas rzeczywistość jest inna od tej historycznej, wyidealizowanej.
Nie ma co się obrażać na rzeczywistość, bo taka ona jest - ciągle się rozwija. Naszym zadaniem jest nie tylko nadążanie za zmieniającą się rzeczywistością, ale naszą odpowiedzialnością akademicką jest jej kreowanie.
Oczywiście nauczyciele od zawsze zaangażowani byli w kreowanie środowiska edukacyjnego, jednak obecnie repertuar możliwości znacznie się rozszerzył."Dobrzy profesorowie" byli i robili dobrą dydaktykę od zawsze i chociaż niekoniecznie wiedzieli oni, że stosują jakąś metodę czy podejście, to intuicyjnie czuli, że tak należy robić. Po co zatem to całe zamieszanie z dydaktyką akademicką? Ano po to, aby zredukować liczbę (a najlepiej wyeliminować) złych nauczycieli. Reputacja środowiska została poważnie nadwyrężona w przeciągu ostatnich lat przez złe praktyki dydaktyczne i teraz trzeba to naprawić. Najlepiej poprzez edukację nauczycieli akademickich na wszystkich szczeblach.
Umiejętność nauczania jest sprawnością, którą można i należy nauczać. Nauczać w oparciu o naukowe podstawy, bez szamanizmu dydaktycznego, wyrafinowanego pseudonaukowego żargonu lub pustych i powierzchownych godzin "do wyrobienia". I mimo, że każdy z nas przeszedł przez system edukacyjny, to należy pamiętać, że nauczyciel akademicki, mimo stosowania zasad dydaktyki ogólnej, różni się w podejściu do nauczania od swojego kolegi w szkole średniej.
Ta romantyczna wizja pracy wykładowcy nie do końca się dziś sprawdza (eufemizm). Coś nie działa w tym systemie. Dlaczego? Otóż otaczająca nas rzeczywistość jest inna od tej historycznej, wyidealizowanej.
Klasyczna wizja pracy wykładowcy
Ze względu na ograniczony zasób wiedzy w danej dziedzinie jeden człowiek był w stanie posiąść informacje, dzięki którym zostawał „skarbnicą wiedzy” w danym temacie. Student albo zdobywał wiedzę studiując bezpośrednio u profesora, albo czytając jego dzieła. Dojście do wiedzy odbywało się w zacnych murach uczelni wyższej, a relacje odbywały się na zasadzie "mistrz-uczeń".Realia świata współczesnego
Zmianie uległ kontekst w którym funkcjonują uczelnie, wykładowcy i studenci. Zmniejszone zostały restrykcje przestrzeni edukacyjnej, jako że zajęcia nie muszą odbywać się jedynie w murach uczelni. Zajęcia mogą odbywać się asynchronicznie. Wreszcie zmienił się zasób informacji do tego stopnia, że jednostka nie jest w stanie zapamiętać wszystkich informacji. Dodatkowo do informacji nigdy wcześniej nie był tak łatwy.
Nie ma co się obrażać na rzeczywistość, bo taka ona jest - ciągle się rozwija. Naszym zadaniem jest nie tylko nadążanie za zmieniającą się rzeczywistością, ale naszą odpowiedzialnością akademicką jest jej kreowanie.
Zawieszeni pomiędzy dwoma światami
Obecnie można zaobserwować kilka symptomów, które wskazują na zawieszenie pomiędzy idealistyczną wizją a realnym światem. Jednym z nich jest wypaczenie określenie "przekazywanie wiedzy studentom", gdyż dosłowne rozumienie tego wyrażenia bardzo spłyca ideę nauczania.- nauczanie sprowadza się do transmitowania informacji przez wykładowców
- wykłady tam, gdzie powinny być stosowane inne metody; czytanie slajdów ze skopiowanym tekstem,
- nauczanie jako przygotowanie do egzaminów
- "te zagadnienia będziecie mieli na egzaminie, a o to nie zapytam"
- im bardzie skomplikowane i niezrozumiałe, tym "lepsze"
- niektórzy sami nie rozumieją zagadnień a ich nauczają
- ilość informacji do przyswojenia jest nierealna, a wymagana
- wymagania objętości a nie jakości; informacji a nie wiedzy
- dd studenta oczekuje się zapamiętania i odtworzenia informacji
- słabe jakościowo egzaminy
- wertykalne rozumienie interakcji na linii wykładowca-student
- której nauczyciel (lepszy) stoi wyżej niż uczeń (gorszy)
W celu uniknięcia powyższych błędów współcześnie nauczanie interpretuje się w szerszym zakresie.
Nauczanie rozumiane jako tworzenie środowiska uczenia się
Skutkiem zmian we współczesnym świecie powinno być przesunięcie głównego wysiłku wykładowcy z przekazywania informacji na organizowanie środowiska uczenia się. I wbrew pozorom, pod określeniem "organizacja procesu uczenia się" nie mam na myśli prostego administrowania, gdyż od tego są struktury uniwersyteckie i pracownicy administracyjni.
Wykładowca jest organizatorem i jednocześnie jednym z elementów środowiska uczenia się. Następuje przesunięcie siły ciężkości z pozycji nauczyciela na pozycję studenta. To nie powierzchownie rozumiane nauczanie jest celem naszej pracy!
Wykładowca jest organizatorem i jednocześnie jednym z elementów środowiska uczenia się. Następuje przesunięcie siły ciężkości z pozycji nauczyciela na pozycję studenta. To nie powierzchownie rozumiane nauczanie jest celem naszej pracy!
Wykładowca jako ekspert-dydaktyk
Nauczyciel akademicki musi być ekspertem przedmiotowym, ekspertem w swojej dziedzinie - tu nie ma żadnej dyskusji, ale to już nie wystarcza. Oprócz tego, nowoczesny nauczyciel/wykładowca musi być również ekspertem w nauczaniu, ekspertem - dydaktykiem. Wykładowca powinien wiedzieć jak nauczać, aby wspierać proces uczenia się. Wykładowca powinien rozumieć i stosować w praktyce zasady współczesnej dydaktyki.
Nie wystarczy powiedzieć doktorantowi - "nauczaj".
Nie wystarczy powiedzieć specjaliście w dziedzinie "No, powiedz im tam coś o swoim przedmiocie".
Oczywiście nauczyciele od zawsze zaangażowani byli w kreowanie środowiska edukacyjnego, jednak obecnie repertuar możliwości znacznie się rozszerzył."Dobrzy profesorowie" byli i robili dobrą dydaktykę od zawsze i chociaż niekoniecznie wiedzieli oni, że stosują jakąś metodę czy podejście, to intuicyjnie czuli, że tak należy robić. Po co zatem to całe zamieszanie z dydaktyką akademicką? Ano po to, aby zredukować liczbę (a najlepiej wyeliminować) złych nauczycieli. Reputacja środowiska została poważnie nadwyrężona w przeciągu ostatnich lat przez złe praktyki dydaktyczne i teraz trzeba to naprawić. Najlepiej poprzez edukację nauczycieli akademickich na wszystkich szczeblach.
Umiejętność nauczania jest sprawnością, którą można i należy nauczać. Nauczać w oparciu o naukowe podstawy, bez szamanizmu dydaktycznego, wyrafinowanego pseudonaukowego żargonu lub pustych i powierzchownych godzin "do wyrobienia". I mimo, że każdy z nas przeszedł przez system edukacyjny, to należy pamiętać, że nauczyciel akademicki, mimo stosowania zasad dydaktyki ogólnej, różni się w podejściu do nauczania od swojego kolegi w szkole średniej.
Specjalizacja ścieżek kariery
Klasyczna, głęboko zakorzeniona i bardzo powszechna wizja pracy akademika opiera się na humboltowskim modelu uniwersytetu opisanym we wstępie. W takiej instytucji pracownik akademicki to z jednej strony naukowiec-specjalista w swojej dziedzinie, z drugiej nauczyciel akademicki. Do dzisiaj ten wzór jest wykorzystywany na uczelniach o charakterze naukowym (uniwersytety, politechniki) - akademicy są pracownikami naukowo-dydaktycznymi i każdy musi zarówno prowadzić badania naukowe jak i nauczać. To generalnie dobre podejście, ale... nie każdy dydaktyk jest dobrym naukowcem, tak samo jak nie każdy naukowiec jest dobrym dydaktykiem.
Ludzie są różni i mają inne oczekiwania względem swojej ścieżki życiowej. Pozwólmy im zatem podążać swoją ścieżką, a nie zmuszać do wyłącznie jednej ścieżki naukowo-dydaktycznej. Sugestią do rozwiązania tego problemu może być podział na pracowników dydaktycznych, naukowo-dydaktycznych i dydaktycznych. To rozwiązanie w którym "i wilk jest syty i owca cała". Uczelnia jako organizacja, całościowo ma pracowników naukowo-dydaktycznych, z tym, że część z nich specjalizuje się w nauce, a część w dydaktyce przedmiotowej.
Zawsze można powiedzieć, że na uczelni są "starsi wykładowcy" - to prawda. Ale z tym stanowiskiem wiążą się dwa główne problemy związane z prestiżem i rozwojem. Jeśli ktoś jest "tylko" starszym wykładowcą, to praktycznie nie ma szans na kontynuowanie kariery w swojej dziedzinie. Jego kariera skończyła się na tym szczeblu.
Ludzie są różni i mają inne oczekiwania względem swojej ścieżki życiowej. Pozwólmy im zatem podążać swoją ścieżką, a nie zmuszać do wyłącznie jednej ścieżki naukowo-dydaktycznej. Sugestią do rozwiązania tego problemu może być podział na pracowników dydaktycznych, naukowo-dydaktycznych i dydaktycznych. To rozwiązanie w którym "i wilk jest syty i owca cała". Uczelnia jako organizacja, całościowo ma pracowników naukowo-dydaktycznych, z tym, że część z nich specjalizuje się w nauce, a część w dydaktyce przedmiotowej.
Zawsze można powiedzieć, że na uczelni są "starsi wykładowcy" - to prawda. Ale z tym stanowiskiem wiążą się dwa główne problemy związane z prestiżem i rozwojem. Jeśli ktoś jest "tylko" starszym wykładowcą, to praktycznie nie ma szans na kontynuowanie kariery w swojej dziedzinie. Jego kariera skończyła się na tym szczeblu.
Prestiż dydaktyka
Problemem może być dysproporcja w rozumieniu pozycji osób na tych trzech ścieżkach. Najbardziej klarowna jest ścieżka naukowa i naukowo dydaktyczna, ale jak rozumieć osobną ścieżkę dydaktyczną? Czy dydaktyk powinien mieć możliwość zostania samodzielnym pracownikiem naukowym? Czy dydaktyk mógłby zostać zatrudniony na stanowisku profesora? Jeśli tak, to powinien prowadzić badania w dziedzinie dydaktyki swojego przedmiotu - czy byłby profesorem swojego przedmiotu czy profesorem pedagogiki?
Komentarze
Prześlij komentarz